Dawno mnie nie było. Już tłumaczę dlaczego.
Po przejściu dość wyboistej drogi do samonaprawy i satysfakcji, którą nadal podążam, zdecydowałam podzielić się tym, czego nauczył mnie przede wszystkim ten rok, ale też tym dzięki czemu jestem w tej chwili kim jestem, a z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa i szczupła. Czy nie tego pragnie każda kobieta? ;)
Po przejściu dość wyboistej drogi do samonaprawy i satysfakcji, którą nadal podążam, zdecydowałam podzielić się tym, czego nauczył mnie przede wszystkim ten rok, ale też tym dzięki czemu jestem w tej chwili kim jestem, a z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa i szczupła. Czy nie tego pragnie każda kobieta? ;)
Nie
czuję się przy tym żadnym ekspertem, raczej są we mnie ogromne
pokłady zrozumienia i pamiętam jak ciężko jest walczyć z samą
sobą, by osiągnąć zamierzone cele. Podeszłam do tego trochę jak
marketingowiec. Przedstawiłam samej sobie korzyści, zaprojektowałam
plan działania, wzięłam pod uwagę możliwe dołki...
Marketingowcem też nie jestem ;), ale udało się. :)
Zaczął
się nowy rok, może któraś z Was będzie szukać drogi dla siebie.
Będzie zastanawiać się jak zacząć ZMIANY. Być może pomogę :)
A może to, co przeczytacie okaże się po prostu przyjemną lekturą.
Moja
historia zaczyna się tak, jak każdej z Was. Od niezadowolenia z
własnej figury, zwłaszcza z brzucha, wałeczków i boczków.
Tęsknoty za figurą z liceum. Ale to nie była wystarczająca
mobilizacja żeby schudnąć. Ciągle powtarzałam sobie, że nie
jest tak źle. 56 kg przy 156 cm wzrostu. Po prostu jestem nabita i
biust mi urósł.... to było niezwykle pocieszające dla wiecznej
deski. Kryzysem
był jednak moment, w którym zdałam sobie sprawę, że jem tyle co
mój ówczesny
facet, a i tak mija godzina i jestem głodna. Próby sportu, np.
łyżwy kończyły się wyłącznie obitą dupą i ewentualnie
zapaleniem przeziębionego pęcherza. Nie byłam z siebie dumna.
Postanowiłam
rozpocząć wielki
czas zmian w moim życiu. Żadnej z nich nie żałuję, a dzięki nim
osiągnęłam to, co najważniejsze: zadowolenie.
Pamiętam jak zastanawiałam się jakie mam MOŻLIWOŚCI na zmiany. Nie tylko jeśli chodzi o schudnięcie, ale także we wszystkich sferach swojego życia. Zanim się tego dowiedziałam, musiałam 'zmądrzeć'. Odpowiedź jest tak prosta. Granicą naszych możliwości jest jedynie SILNA WOLA.
Brzmi być może banalnie, tak też to na początku postrzegałam, aż się przekonałam, co mogę. A decydować o sobie mogę przecież wszystko :). Tak jak każda z nas.
Musimy się przyzwyczaić do tego, że to my stanowimy o naszym stanie, planach, marzeniach, sukcesach, a także wyborze odpowiednich przyjaciół. Tak, osoby bliskie, przyjaciele, są ogromnie ważnym czynnikiem we wszystkich zmianach.
Okazuje się często, że złe odżywianie wynika z przyzwyczajeń domowników i jest grzechem grupowym. Czasami wymianie powinni ulec 'przyjaciele', bo nie wnoszą w nasze życie ani krzty uśmiechu czy zadowolenia. Po prostu są. Często są do niczego. Pamiętajcie o tym zagryzając wieczorem kolejną nielegalną czekoladkę na poprawę humoru. Tak, miałam pełno takich wieczorów, kiedy nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, siadałam, oglądałam film i jadłam. Nikogo nie obciążam swoją ówczesną głupotą, ale mając prawdziwych przyjaciół (mam na myśli wyselekcjonowane, sensowne grono znajomych, jak i odpowiedniego partnera życiowego) wieczorem jestem uchachana i nie myślę o zagryzaniu swoich smutków.
Ze znanych diet zaabsorbowałam tylko jeden ich warunek: czytanie etykiet produktów spożywczych. Niestety zawartość tłuszczy i cukrów w każdym posiłku musi być ściśle monitorowana. Nie zamierzam rzucać wartościami, jakie ma posiadać żywność, którą wolno Wam zdjąć z półki w sklepie. Nie o to chodzi. Ważny jest WYBÓR. I do tego drogie Panie musicie się przyzwyczaić. Macie wybór (również co do mężczyzn ;)). Zawsze sięgajcie po produkt o najmniejszej zawartości tłuszczy i cukrów. Nie wstydźcie się stać w markecie przy stoisku, np. z nabiałem i czytać etykietę każdego jogurtu, na który macie ochotę. Z czasem będziecie sięgać po takie, na które wcześniej nawet nie zerkałyście. Najmniej smakowite wizualnie lub te, które nie mamy zakodowane w głowie jako najlepsze z uwagi na częstość reklam w tv. Niestety tak to właśnie działa... Przyzwyczajenia.
obraz aktywności mózgu porównywalny dla osób uzależnionych od kokainy i dla osób otyłych |
Poza tym warto pamiętać, że tłuszcz odkładany w naszych fałdkach nie pochodzi jedynie z tłuszczy przyswajanych w znanej nam postaci. Te, jeśli nie są w nadmiarze, zostają rozkładane do związków prostych i nie wytwarzają większych szkód w postaci opon na brzuchu. Należy pamiętać, że zarówno nadmiar tłuszczu, jak i nadmiar cukrów (przetwarzanych do tłuszczy) zalega w niechcianych miejscach. Na szczęście na wszystko jest rada.
Nie popadajmy oczywiście w skrajności. Codziennie musimy dostarczać odpowiednie ilości cukrów, bo są one niezbędnymi substratami niezliczonych procesów zachodzących w naszym ciele. Odpowiadających za jego zdrowie.
Nie popadajmy oczywiście w skrajności. Codziennie musimy dostarczać odpowiednie ilości cukrów, bo są one niezbędnymi substratami niezliczonych procesów zachodzących w naszym ciele. Odpowiadających za jego zdrowie.
Nieprawdą jest, że aby schudnąć należy przestrzegać restrykcyjnych diet, jeść nic i zalewać się hektolitrami wody. Schudłam 10 kg w ciągu pół roku i jadłam prawie wszystko, co lubię.
Oczywiście, drogie koleżanki, jeśli chcecie schudnąć porzućcie swoje ukochane słodkości, ale wygospodarujcie jeden dzień w tygodniu na 'chwilę słodyczy'. Będzie to dzień, w który będziecie sobie pozwalać na małe co nieco, ulubioną czekoladkę z bombonierki, jednego żelka, połowę batonika. Zasada jest jedna: odchudzamy się cały tydzień, a tylko jednego dnia mamy 'chwilę słodyczy', nagrodę za poświęcenie i pracę nad sobą. Ostrzegam, nie ma oszustw! Słodkość ma być wielkości czekoladki z bombonierki, wchłaniana powoli, z wyraźnym delektowaniem się i odczuwaniem każdego kęsa. Nikt nie powiedział jak długo ma trwać chwila ;), ale ilość słodkości jest ściśle ograniczona.
Oczywiście, drogie koleżanki, jeśli chcecie schudnąć porzućcie swoje ukochane słodkości, ale wygospodarujcie jeden dzień w tygodniu na 'chwilę słodyczy'. Będzie to dzień, w który będziecie sobie pozwalać na małe co nieco, ulubioną czekoladkę z bombonierki, jednego żelka, połowę batonika. Zasada jest jedna: odchudzamy się cały tydzień, a tylko jednego dnia mamy 'chwilę słodyczy', nagrodę za poświęcenie i pracę nad sobą. Ostrzegam, nie ma oszustw! Słodkość ma być wielkości czekoladki z bombonierki, wchłaniana powoli, z wyraźnym delektowaniem się i odczuwaniem każdego kęsa. Nikt nie powiedział jak długo ma trwać chwila ;), ale ilość słodkości jest ściśle ograniczona.
Jedyne czego potrzebujesz by schudnąć to tak naprawdę WYTRWAŁOŚĆ i chęć do ZMIAN oraz parę podpowiedzi, które będę zamieszczać :)
Gratuluję wytrwałości :) chociaż co jak co, ale Ciebie bym nie podejrzewała, że będziesz się kiedyś odchudzać. Pamiętam jak kiedyś płakałaś, że przytyć nie możesz, kurde jak dawno to było :DDD Ogólnie wzorowa postawa, widać, że podeszłaś do tego z głową jak zawsze z resztą :) ja się całe życie odchudzam i na ten rok też już planuje odchudzanie, bo trzeba do lata jakoś wyglądać ^^" chociaż prawdę mówiąc u mnie akurat większy problem jest z utrzymaniem rezultatów, niż z samym chudnięciem. Zastanawiam się czy mnie jeszcze pamiętasz. Można z Tobą na prv pogadać gdzies?
OdpowiedzUsuńano właśnie najciężej jest wytrwać w postanowieniach ;) nie wiem z kim piszę? ;)
OdpowiedzUsuńjak ma się dobrą motywację jest zdecydowanie łatwiej ;) ja wiem, że Ty nie wiesz z kim , ale zastanawiałam się, czy w ogóle odpiszesz, bo wysłałam do Ciebie już wieeele wiadomości , które być może nawet nie doszły, może nie czytasz maili, a może celowo mi nie odpisujesz (ale ta opcja wydaje się mało prawdopodobna) w każdym razie, chętnie się przedstawię, jeszcze chętniej z Tobą porozmawiam. Podasz mi chociaż maila? do mnie możesz pisać na propanemouse@gmail.com tutaj też chyba rzadko zaglądasz, bo trochę się naczekałam na tą odpowiedź, już prawie zdążyłam zapomnieć, że tu napisałam ;P
OdpowiedzUsuńSuper! Moje gratulacje! Uwielbiam czytać takie pozytywne wpisy ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości. Super sprawa. zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że wszystko jest w głowie, w nastawieniu, w motywacji. Trzeba chcieć żeby się stało i dążyć do celu :)
OdpowiedzUsuń